że wywrzeć szczęśliwy wpływ na twoją przyszłość, moja biedna, kochana sierotko.
— Co przez to rozumiesz, Herminjo?
— Nie ja odkryję ci tę tajemnicę. Proszono mnie, ażebym ci uczyniła pewną propozycję; lecz ponieważ obawiam się z mej strony zbyt wielkiego wpływu na twoje postanowienie, przez sposób w jakibym ci propozycję tę uczyniła, odmówiłam, pragnąc, ażeby postanowienie twoje było czyste i pochodziło z twego serca, oraz, ażebym ci następnie objawiła, moje zdanie w tej mierze, jeżeli będziesz sobie tego życzyć.
— Mój Boże, Herminjo, słowa twoje zadziwiają mnie coraz więcej. Jakaż to ma być ta propozycja?
— Kiedyśmy się ostatni raz widziały, prosił mnie pan Oliwier, podczas kiedy ci jeszcze komendant Bernard wynurzał swoją wdzięczność, ażeby mnie mógł nazajutrz zrana odwiedzić, w sprawie bardzo ważnej, jak mówił. Przyszedł, i rzeczywiście była to rzecz ważna, dlatego też prosił mnie, ażebym się z tobą w jego imieniu rozmówiła, ale nie chciałam się podjąć tego, Ernestyno, a to z powodów, które ci już wymieniłam.
— Ah! więc to idzie o pana Oliwiera?
— Tak jest, i sądzę, że byłoby lepjej, ażeby sam pomówił z tobą w mojej obecności, jeżeli na to zezwolisz.
— Więc ty mi radzisz, moja dobra Herminjo, wysłuchać pana Oliwiera.
— Radzę ci, Ernestyno, gdyż cokolwiek nastąpi, i jakiekolwiek obierzesz postanowienie, będziesz szczęśliwa i dumna z tego, żeś go wysłuchała, przynajmniej nie wątpię o tem.
— Dobrze tedy, Herminjo, zobaczę się z panem Oliwierem, ale kiedyż?
— Dziś, natychmiast, jeżeli sobie życzysz.
— Gdzie on jest?
— Tam, w ogrodzie. Ponieważ spodziewałam się twoich odwiedzin, powiedziałam mu zatem: przyjdź pan
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/508
Ta strona została skorygowana.