ku, o którym myślałam jeszcze przed twojem przybyciem do Paryża; idzie tu o pewną zacną, lecz ubogą panienkę, która była jako artystka przywołaną do twojej kochanej matki; dziewczyna ta jest bardzo dumna, a żyje w wielkim niedostatku, umyśliliśmy zatem, że pod pozorem lekcyj muzyki, których będzie ci udzielać, mogłabyś wspierać ją swoją pomocą. Jeżeli zezwalasz na to, margrabia jutro ci ją przedstawi.
Domyśla się zapewne czytelnik, jaka była odpowiedź Ernestyny i z jaką niecierpliwością oczekiwała godziny, w której Herminja w towarzystwie pana de Maillefort do niej przybędzie.
Nareszcie nadeszła owa od wczoraj tak upragniona chwila.
Panna de Beaumesnil postanowiła sobie ubrać się tego dnia zupełnie tak, jak była ubraną u swojej przyjaciółki; miała więc na sobie prostą, bardzo skromną perkalikową sukienkę.
Wkrótce kamerdyner otworzył uroczyście podwoje salonu, w którym dziedziczka zwykle przebywała, i oznajmił głośno:
— Pan margrabia de Maillefort.
Herminja towarzyszyła garbatemu, i jak się wczoraj jeszcze przyznała Ernestynie, była dla wielu powodów bardzo zmieszana.
Dlatego to księżna, miotana silnem wzruszeniem, weszła nieśmiało i ze spuszczonemi oczyma; kamerdyner miał tylko czas drzwi, zamknąć i oddalić się, zaczem przyszło do wzajemnego poznania.
Margrabia, dla którego ta scena była nadzwyczajnie zajmującą, spoglądał na pannę de Beaumesnil wzrokiem pełnym znaczenia, w chwili, kiedy Herminja, zdziwiona tak długiem milczeniem, ośmieliła się nareszcie podnieść swe oczy.
— Ernestyno! — zawołała, postąpiwszy kilka kroków ku swej przyjaciółce — ty tutaj?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/530
Ta strona została skorygowana.