Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/559

Ta strona została skorygowana.

ironją — tak właśnie, jak, nie pamiętam w którym melodramacie.
— Ja zaś pani mówię, nieszczęśliwa, obłąkana matko, że syn twój życie sobie odbierze — zawołał margrabia głosem okropnej pewności, mówię pani, że ostatni książę de Senneterre zakończy samobójstwem, tak jak ostatni książę Bretigny.
To zastosowanie niedawno wydarzonego tragicznego wypadku, opowiadanego u pani de Mirecourt, wzruszyło panią de Senneterre. Znała ona tę szczególną energję charakteru Geralda; wiedziała, jak go dręczy przed nią ukrywany smutek; przejęta wreszcie mimowolnie szacunkiem dla charakteru pana de Maillefort, wiedziała bowiem, że nie był zdolny mówić o możności samobójstwa Geralda, gdyby nie był o niej przekonanym! nieszczęśliwa ta kobieta zawołała z przestrachem:
— Ach panie! to, co pan mówi jest okropne! rodzina de Senneterre miałaby wygasnąć przez samobójstwo.
W tym wykrzykniku głośniej przemawiała ślepa pycha arystokracji, niż miłość macierzyńska; ta nierozsądnie dumna kobieta drżała przedewszystkiem na myśl, że imię de Senneterre, tak znakomitej i szlachetnej rodziny, wygasnąć może, a wygasnąć czynem, który otaczający ją świat poczyta za zbrodnię.
Margrabia odgadł uczucia, miotające panią de Senneterre, dlatego odpowiedział:
— Tak, jeżeli pani jest zaślepioną, tak nielitościwa, wtedy to chlubne, nieraz sławne, a zawsze szanowane imię de Senneterre nazawsze zaginie we łzach i krwi.
— Panie de Maillefort, myśl ta jest straszna. Wiem, że nieszczęśliwy syn mój na wszystko jest gotów. O! nie! nie! nie mogę o tem myśleć, pan mnie przestrasza. I skoro pomyślę o żalu, o rozpaczy, o hańbie tej rodziny, której głowa tak straszną zbrodnią byt swój zakończyła, o wierzaj pan, dosyć... dosyć... mogłabym dostać pomieszania! I ocierając z czoła zimne krople potu, pani de Senneterre