mówiła dalej: Tak, mówię panu, margrabio, że nawet o tem myśleć nie powinnam. Ale przecież, któż jest ta osoba? Jakkolwiek jestem w śmiertelnej trwodze co do wyboru Geralda, uspokaja mnie przecież niejako jedna okoliczność, że osoba ta wymaga mego do niej przybycia, aby jej powiedzieć, że zezwalam na związek z moim synem. Skoro się odważa żądać ode mnie takiego kroku, zajmuje zapewne takie stanowisko w świecie, że nie mam potrzeby lękać się ze strony syna mego jakiej niegodnej miłości.
— Pani! miłość Geralda jest godną jego osoby, miałem już zaszczyt zapewnić panią o tem — odpowiedział margrabia z powagą — a zwykle, ludzie wierzą moim słowom.
— Prawda; zapewnienie pańskie tem więcej mnie uspakaja. Prawda, że nie będę już miała sposobności mieć tych pięknych marzeń, jakie dla syna mego roiłam, ale, jeżeli panienka, o której pan mówi, jest dobrego pochodzenia, posiada majątek, i...
Garbaty przerwał pani de Senneterre, mówiąc:
— Panienka, o której mówię, jest sierotą, nauczycielką muzyki i utrzymuje się z lekcyj.
Niemożliwością jest opisać wyraz twarzy pani de Senneterre, na te słowa margrabiego; gdyby ją iskra elektryczna dotknęła, poruszenie jej, z którem zerwała się z krzesła, nie byłaby tak nagłe i gwałtowne.
— Awanturnica! prosta dziewczyna! i ten nędznik tak głęboko upadł! — wołała — jakaż hańba dla mego imienia i moich córek! I, gdy pan de Maillefort powstał nie z mniejszą życzliwością, aby jej odpowiedzieć, przeszkodziła mu, dodając: I takie stworzenie ośmiela się... żądać, ażebym ja... ja, poniżyła się tak dalece i do niej przyszła... ażebym...
Pani de Senneterre nie dokończyła; zdawało jej się, że splami usta, jeżeli powtórzy to zuchwałe... to niesłychane żądanie; wybuchnęła tylko sardonicznym, prawie konwulsyjnym śmiechem.
Zimny spokój nastąpił po tem wstrząśnieniu; pani de
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/560
Ta strona została skorygowana.