Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/568

Ta strona została skorygowana.

— Ale miljony pozłociły pani cokolwiek to miejskie pochodzenie, niedawno do szlachectwa podniesionej rodziny, nieprawdaż? Jednakże, kiedy mimo to, owe miljony dosyć się uszczupliły, bo wynoszą tylko około czterech do pięciu, cóżbyś pani wtenczas powiedziała, otrzymawszy bilet: „Pan margrabia de Maillefort, dziedziczny książę Haut-Martel, i t. d. ma zaszczyt zawiadomić panią o ślubie panny Herminji de Haut-Martel z księciem de Senneterre“.
Zdziwiona do najwyższego stopnia pani de Senneterre spoglądała tylko na garbatego, nie pojmując go wcale; on mówił dalej:
— W kontrakcie przedślubnym, byłoby zastrzeżone, że dzieci płci męskiej w tem małżeństwie zrodzone, nosić będą nazwisko: de Senneterre-Haut-Martel, — zdaje mi się, że brzmiałoby to równie dobrze, jak Noailles-Noailles, Rohan-Rochefort, albo Montmorency-Luxemburg; a że panna Henminja de Haut-Martel jest jedyną córką, ja zaś mało potrzebuję na utrzymanie więc ta młoda para, oczekując na śmierć moją miałaby dochodu rocznego około pięćdziesięciu tysięcy talarów, któreby podwójnemu blaskowi, jak się pani wyrażasz, dostateczny zaszczyt przyniosły.
— Rzeczywiście, panie de Maillefort, ja pana nie pojmuję; pan nigdy nie miał żony, a tem samem, nie masz i córki.
— Nie mam, ale któż mi może — zabronić przyjąć kogo za córkę? nadać jej moje imię i oddać majątek?
— Nikt, to pewne; ale któż — są rodzice tej młodej panienki, którą pan za córkę przyjmuje?
— Jest ona sierotą, jak pani mówiłem; nauczycielką muzyki i utrzymuje się z lekcyj.
— Jakto? — zawołała pani de Senneterre — ta dziewczyna, w której tak szalenie zakochał się Gerald! to stworzenie...
— Dosyć pani — zawołał margrabia z powagą — nie ścierpię, aby w ten sposób mówiono o młodej panience,