którą tak poważam, tak kocham, tak szanuję, że jej nadaję moje imię.
— Być może, panie; ale to, co mi pan mówi, jest tak dziwne...
— Dziwne; być może, ale przyjmuje pani, czy nie?
— Przyjąć! mój panie? za moją synowę... przyjąć osobę... która utrzymuje się z lekcyj?
— Ta drażliwość ze strony pani jest bezwątpienia heroiczną; jednakże muszę pani powiedzieć, że syn jej, nic, albo bardzo mało posiada i że panna Herminja de Maillefort, która się o tyle poniżyła, że cnotliwie i godziwie pracuje na utrzymanie, zapewni panu de Senneterre dwakroć sto tysięcy franków dochodu i, prócz tego, pokrewieństwo z rodziną de Haut-Martel. Wreszcie zwracam przy tej sposobności uwagę pani na to, że, jeżeli będziesz opierać się, syn jej odbiorze sobie życie. Wiem o tem, że pani wołałabyś go widzieć nieżywym, jak połączonym ubliżającemi związkami; matka Grachów, w porównaniu, z panią, jest niczem co do stoicyzmu, żadne więc inne skutki stąd nie wynikną, jak, że imię de Senneterre, da godnemu politowania czynowi, na synu pani, wygaśnie, co jak mi się zdaje, jest jeszcze gorszem, jak niestosowne ożenienie, szczególniej jeżeli de Senneterre zawrzeć może z panną de Maillefort Haut-Martel niestosowne małżeństwo.
— Ależ, mój panie, dowiedzą się przecież, że ta osoba jest tylko przybraną pana córką...
— Wszystko, co tylko mogę pani powiedzieć, jest, że gdyby rzeczywiście była moją córką, nie mógłbym sobie nigdy życzyć przywiązańszej, piękniejszej i prawdziwie szlachetniejszej.
— Więc pan ją zna bardzo dobrze?
— Rzeczywiście, pani szczególne zadaje mi pytanie. Zechciej mi tylko pani powiedzieć, czy sądzisz, ażebym ja, którego pani zna, mógł oddać imię moje panience, któraby go była niegodna?
— Ale, krótko mówiąc, mój panie — zawołała pani de
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/569
Ta strona została skorygowana.