jednakże udało się mojej ochmistrzyni otworzyć je, i tą to właśnie drogą wychodziłyśmy i prowracały do domu.
— A czy te drzwi teraz znowu są zabite? — zapytał garbaty, uderzony tą okolicznością.
— Moja ochmistrzyni powiedziała mi, że je wewnątrz zamknęła.
— Moje kochane dziecię, twoja ochmistrzyni jest niegodziwa; pochlebiała ona tajemnniczym wydaleniom się twoim z domu i odwiedzinom do Herminji, gdybyś była miała jakie niegodne zamiary, byłaby ona ci i w tem usłużyła, nie możesz zatem pokładać w niej zaufania.
— Nie pokładam też najmniejszego, panie de Maillefort, i skoro tylko będzie w mojej mocy, mam zamiar, jak jej to zapewniłam, wynagrodzić ją sowicie za milczenie i uwolnić od obowiązków.
— Te drzwi, zapewniające tak łatwe wejście do twych pokojów, a będące pod zarządem tej kobiety, zdają mi się być rzeczą niebezpieczną — mówił garbaty z namysłem — dziś jeszcze musisz zawiadomić twego opiekuna, żeś przypadkowo odkryła to wyjście i prosić go, ażeby dla lepszego bezpieczeństwa kazał je zamurować, i to jak najspieszniej; inaczej żądaj, moje dziecię, zmiany mieszkania.
— Panie margrabio, życzeniom pana zadosyć uczynię; ale powiedz mi, proszę, jakie w tem widzisz niebezpieczeństwo?
— Jawnego niebezpieczeństwa wprawdzie nie przewiduję, moje kochane dziecię; ale naprzód, będzie to rękojmią przyszłości, ażeby drzwi te były zamurowane, a potem, sama ostrożność tego wymaga. Jednakże nie lękaj się bynajmniej. Do zobaczenia; teraz idę do twego opiekuna; obym mógł jak najprędzej przynieść ci dobre nowiny!
Wkrótce dostał się pan de Maillefort do salonu na drugiem piętrze; w zamku drzwi, będących przed nim, zobaczył klucz, wszedł dalej, minął galerję, otworzył
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/576
Ta strona została skorygowana.