Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/581

Ta strona została skorygowana.

niem klasy uprzywilejowanej, do której należysz; gdyż baron odpowiedziałby na to: Nie! moje zdanie jest zdaniem ludu, który mnie tu przysłał!
— Ależ, panie, to prawda, zupełna prawda, jadnakże powtarzam, dlaczego mi pan tak późno o tem mówi?
— Jakto, baronie! dlaczego? Dlatego, żeś mi pan nigdy nie ufał i zawsze okazywałeś jakąś niechęć do mnie, przyznaj pan.
— Przeciwnie, margrabio! pan zdawałeś się zawsze mnie prześladować.
— Zdaje mi się, że tak jest; gdyż myślałem sobie, baron dosyć jest ślepym, kiedy pozwala zabrać sobie z przed nosa tak chlubną rolę! Zaprawdę, niech za to pokutuje, ciągle go będę prześladował; i dotrzymałem słowa. Przyszła nareszcie chwila, że mogłem panu przeszkodzić w spełnieniu największego głupstwa i przeszkodziłem.
— Ależ, margrabio, pozwól pan...
— Ależ, do djabła panie! pan nie należy do siebie, należy do stronnictwa, a nieszczęście, któreś sobie sam zgotował, spada na ludzi naszego kalibru; słowem, jesteś tylko samolubem.
— Panie, jedno słowo, jedno tylko słowo.
— Zarozumiałym jest ten, kto woli zawdzięczać stanowisko swoje protekcjom, jak wyborowi ludu.
— Ej! mój panie; panu łatwo mówić o wyborze ludu. Czy pan sądzi, że mównica, niech ona będzie jaka chce, jest tak łatwo przystępna, choćby nawet dla człowieka, posiadającego pewną polityczną wartość? Otóż, kiedy pan tak o mnie sądzi, wyznaję; pan nie wie, że ja już od lat dziesięciu ubiegam się o godność para!
— Ba! gdybyś pan chciał, nim miesiąc czasu upłynie, mógłbyś zostać deputowanym.
— Ja?
— Tak, pan; baron de La Rochaigue.
— Ja? deputowany? toby było wyśmienicie, margra-