— Nic prostszego; oto pan masz zamiast mnie zostać deputowanym.
— Pan żartuje...
— Bynajmniej. Jabym izbę pobudził do śmiechu, a pan ją zniewoli nasze stronnictwo skorzysta na tem, ja się obowiązuję przedstawić panu dwóch albo trzech delegowanych od moich wyborców, którzy już od lat kilku mają większość głosów w kolegjum wyborczem i doprowadzić ich do tego, że będziesz obrany przez nich, pan. Dziś jeszcze napiszę do nich; pojutrze przybędą tu koleją żelazną, a w dwa dni potem wszystko będzie skończone.
— Rzeczywiście, margrabio, nie wiem, czy marzę czy czuwam? pan, którego dotąd uważałem za nieprzyjaciela...
— Baronie, nienawiść kobiety; albo jeżeli pan chcesz, nienawiść politycznego przyjaciela.
— Nie mogę tego pojąć.
— Właśnie, mój kochany baronie, właśnie to dlatego, że zniweczyłem twoje niedorzeczne plany pozyskania godności para, przeszkadzając mu, ale skończmy już te wszystkie niepotrzebne wyrzuty. Jednakże, zapobiegając ułożonemu ożenieniu pupilki pana z tym nędznikiem, gotów jestem wyjednać dla pana wybór na deputowanego, i jednocześnie wydać także jego pupilkę za godnego młodzieńca, którego kocha i przez którego jest kochana.
Usłyszawszy te słowa, pan de La Rochaigue zerwał się z krzesła, wlepił niedowierzający wzrok w margrabiego i zawołał:
— Panie margrabio, byłem widzę jego igraszką i wpadłem jak głupiec w łapkę.
— W jaką łapkę, mój kochany baronie?
— Pańska: nienawiść kobiety, ten udany gniew, który obudziło w panu złe zastosowanie moich politycznych zamiarów, pana pochwały, pana propozycje zrobienia mnie deputowanym, wszystko to kryło w sobie tajemne
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/583
Ta strona została skorygowana.