Księżna jeszcze raz spojrzała na drzwi, kiedy zdało się jej słyszeć lekki szmer kroków za zamkniętemi żaluzjami od ogrodu; chciała już powstać i zobaczyć, ale drzwi się nagle otworzyły i pani Moufflon wprowadziła pana de Maillefort.
Ledwie wszedł, rzekł do odźwiernej:
— Za kilka chwil pewna dama będzie się pytała o pannę Herminję; wprowadzisz ją pani tutaj.
— Dobrze, panie — odpowiedziała pani Moufflon i wyszła.
Herminja, słysząc margrabiego mówiącego że „pewna dama pytać się będzie o pannę Herminję“ pospieszyła ku panu de Maillefort, mówiąc:
— O mój Boże! panie margrabio, ta dama, która ma przybyć?
— To ona! — odpowiedział margrabia z radością i nadzieją — tak, ona przybędzie.
A spostrzegłszy, że Herminja zbladła i zaczęła drżeć zawołał:
— Moje dziecię! cóż ci jest?
— Ah! panie — rzekła księżna słabym głosem — nie wiem, ale teraz, lękam się...
— Lękasz się, wtenczas kiedy pani de Senneterre ma przybyć, czyniąc ten niespodziewany krok, któregoś w tak godny siebie sposób wymagała?
— Ah, panie! teraz dopiero pojmuję całą zuchwałość, może niestosowność mego żądania.
— Moje drogie dziecię — zawołał garbaty w największym kłopocie — precz z tą słabością, bo wszystko popsujesz. Bądź dla pani de Senneterre tem, czem zwykle jesteś: grzeczną, bez upokorzenia, pełną godności, bez zarozumienia; a mam nadzieję, że wszystko dobrze pójdzie.
— Ah, panie! kiedy mi pan wczoraj mówił o możności przybycia pani de Senneterre, zdawało się, żem czuła największą rozkosz, z powodu spełnienia moich na-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/589
Ta strona została skorygowana.