rodziejski urok... lękając się atoli poddać mu zupełnie i chcąc uniknąć wszelkiej pokusy, mimo, że sobie już prawie przecięła odwrót, uciekła się znów do zniewag i zawołała w gniewie:
— Nie! nie! świat nie powie, żem się dała uwieść zdradzieckim powabem jakiejś awanturnicy; żem była tak szalona i zezwoliła na jej połączenie się z moim synem.
Zanim garbaty, który uczynił w tej chwili konwulsyjne poruszenie i spojrzał na panią de Senneterre wzrokiem obrażonym i zagniewanym, zdołał jej odpowiedzieć, Herminja ze łzami w oczach, rzekła przerywanym głosem:
— Przebacz mi, pani, ta obelga, spotyka mnie bezbronną; nie umiem na nią odpowiedzieć dlatego, że to matka pana de Senneterre mnie znieważa. O jednę tylko łaskę proszę, to jest: ażebyś sobie raczyła przypomnieć, że ja wcześnie przygotowaną byłam na odmowną odpowiedź; zatem, szlachetniej byłaby pani postąpiła, gdybyś tu wcale nie była przybyła, niż, że mnie w taki sposób traktujesz. Jakież jest z mojej strony uchybienie, czy jakie inne prócz tego, że pana de Senneterre uważałam za równego sobie w urodzeniu i stopniu, inaczej, wołałabym była umrzeć, jak nakłonić się do takiej miłości.
— Jakto! — zawołała pani de Senneterre — waćpanna nie wiedziałaś, że syn mój...
— Pan de Senneterre przedstawił mi się jako człowiek żyjący z pracy rąk własnych; zawierzyłam mu i pokochałam jak kobieta uczciwa; ale dowiedziawszy się o jego stanie, wzbraniałam się widywać go, bo postanowiłam, że nigdy się z nim przeciw woli jego rodziny nie połączę. Teraz zna pani rzetelny stan rzeczy — dodała Herminja, drżącym i łzami stłumionym głosem. — Ofiara tej miłości, za którą rumienić się nie mam potrzeby, już jest spełniona... byłam do niej przygotowaną, sądziłam tylko, że mam prawo cierpieć bez świadków. Krzywdzące wyrazy pani, przebaczam, bo jesteś matką. Pani nie
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/594
Ta strona została skorygowana.