ra wprowadzić, kiedy będziesz wiedział, że jesteśmy już w przyległym, saloniku.
— Rozumie się, tylko się pan pospiesz, kochany margrabio.
Margrabia pospieszył na dół skrytemi schodami, prowadzącemi wpost do drzwi mieszkania panny de Beaumesnil i wszedł do niej.
— Ah! panie de Maillefort! — zawołał a Ernestyna z promieniejącem radością spojrzeniem — Herminja wszystko mi powiedziała, jeżeli moje nadzieje w ten sposób się spełnią, wtedy szczęście moje, wyrówna jej szczęściu.
— Prędzej, prędzej, moje dziecię, pójdź ze mną! — mówił garbaty, przerywając jej — pan Oliwier, już jest na górze.
— Herminja może mi towarzyszyć, nieprawdaż panie de Maillefort? niechaj będzie przy mnie, może ona mi doda odwagi.
— Odwagi! — mówił margrabia.
— Tak, bo teraz, przyznam się panu, teraz żałuję mimowolnie, żem zezwoliła na tę próbę.
— Moje dziecię, czyż ona nie jest potrzebną dla zwalczenia wszelkich wątpliwości Oliwiera. Rozważ sama, że to jest może największa trudność, jaką nam trzeba pokonać.
— Ah! to jest wielka prawda — odpowiedziała smutno panna de Beaumesnil.
— A więc moje dziecię, pójdź, pójdź. Herminja niechaj nam towarzyszy, powinna ona być najpierwszą do powinszowania ci twego szczęścia.
— Albo... do pocieszenia mnie — odpowiedziała Ernestyna, przygnieciona ciężkim smutkiem — jednakże los mój musi się rozstrzygnąć — dodała stanowczo — panie de Maillefort, spieszmy do mego opiekuna.
W kilka chwil potem, Ernestyna, Herminja i pan de Maillefort weszli do salonu barona i umieścili się przy
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/606
Ta strona została skorygowana.