samych drzwiach, pokrytych zasłoną, którą garbaty uchylił cokolwiek i powiedział do pana de La Rochaigue.
— Jesteśmy już.
— Bardzo dobrze — odpowiedział baron.
I zadzwonił.
Garbaty spuścił zasłonę i usunął się śpiesznie.
— Prosić pana Oliwiera Rajmond — rzekł baron do służącego, który na głos dzwonka przybiegł i wkrótce potem zameldował.
— Pan Oliwier Rajmond.
Ernestyna, usłyszawszy, że Oliwier wszedł do przyległego pokoju, zbladła mimowolnie i, chwytając jedną ręką dłoń Herminji, drugą — rękę pana de Maillefort, powiedziała drżącym głosem:
— O! zaklinam, błagam pana, zostań przy mnie, tu, przy moim boku; siły opuszczać mnie zaczynają. O! mój Boże, jakże ważna jest ta chwila!
— Cicho — rzekł pan de Maillefort — Oliwier mówi... słuchajmy.
I wszyscy troje, różnemi przejęci uczuciami, słuchali z trudnym do opisania niepokojem, rozmowy Oliwiera z panem de La Rochaigue.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/607
Ta strona została skorygowana.