W chwili, kiedy Oliwier Rajmond wszedł do pokoju pana de La Rochaigue, oblicze jego wyrażało zdziwienie i ciekawość zarazem.
— Wszakże mam zaszczyt mówić z panem Oliwierem Rajmond?
— Tak, panie.
— Podporucznikiem trzeciego pułku huzarów?
— Tak jest.
— Z listu, który miałem zaszczyt napisać do pana, dowiedział się pan, jak się nazywam.
— Wiem, pan baron de la Rochaigue, ale ja nie mam szczęścia znać pana. Mogęż się zatem dowiedzieć, w jakiej to ważnej i osobistej sprawne pragnie pan ze mną mówić?
— Bezwątpienia, bądź pan tylko łaskaw wysłuchać mnie z największą uwagą, a mianowicie nie dziwić się tym szczególnym, dziwnym, a nawet nadzwyczajnym rzeczom, które będę miał honor panu oznajmić.
Oliwier z podziwem patrzył na ceremonialnego barona, który nieznacznie rzucił kilka razy okiem na portjerę, zasłaniającą drzwi prowadzące do salonu, w którym Ernestyna, Herminja i pan de Maillefort słuchali toczącej się tutaj rozmowy.
Nareszcie, zwracając się do Oliwiera, baron powiedział:
— Wszakże pan był przed niejakim czasem w zamku
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/608
Ta strona została skorygowana.
XXVIII.