nie oprzeć się jej ponętom! A ilu znalazłoby się takich, którzy, zapominając o przyrzeczeniu danem w szlachetnem uniesieniu biednej, nieznanej, bez imienia i majątku panience, skwapliwie pochwyciliby tę sposobność zyskania tak niezmiernych bogactw!
— O! mój Boże! jakaż trwoga mnie przejmuje — rzekła Ernestyna pocichu do Herminji i garbatego — ofiara, jakiej żądamy od pana Oliwiera, przechodzi może ludzkie siły. Ah! czemuż ja zezwoliłam na podobną próbę!
— Nie trać odwagi! moje dziecię — rzekł margrabia — pomyśl o szczęściu i o uwielbieniu, jakie uczujesz, gdy Oliwier nie ulegnie pokusie, gdy się okaże takim, jakim pragniemy go widzieć.Ale cicho! słuchajcie, rozmowa zaczyna się znowu.
Przejęta mimowolną obawą, Ernestyna rzuciła się w objęcia Herminji, i obie z gwałtownem biciem serca, w trwodze i nadziei czekały odpowiedzi Oliwiera.
Ten nie mógł już teraz wątpić, że owa niesłychana propozycja, jaką mu uczyniono, nie była żadnym żartem, lecz rzeczą prawdziwą i uroczystą; nie mogąc wszakże przypisać go własnym zasługom, uważał to jedynie za jeden z tych romantycznych kaprysów, bardzo częstych u osób, które ich ogromny majątek stawia w położeniu wyjątkowem, i które, wiedzione dziwactwem swoich urojeń, zdają się czynić jakąś igraszkę z losem.
— Panie baronie — odpowiedział Oliwier uroczyście po dosyć długiej chwili milczenia — jakkolwiek nieprawdopodobną zdaje mi się być propozycja, którą mi pan stawia, daję panu przecież słowo moje, jako człowieka honoru, że wierzę jego szczerości, pomimo że żadną miarą nie mogę tego wszystkiego sobie wytłumaczyć.
— Wierzaj mi pan, wierzaj, panie poruczniku, na teraz jest to rzeczą najważniejszą, jakiej od pana wymagam.
— Wierzę tedy, panie baronie i nie myślę już badać
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/615
Ta strona została skorygowana.