ci? — dodał margrabia z uśmiechem, zwracając się do Ernestyny.
— Rzeczywiście tak jest — odpowiedziała panna de Beaumesnil — i wszystko, co panowie obaj postanowicie, zgóry już potwierdzam.
— Kochany baronie — rzekł margrabia — nie potrzebuję panu zalecać najściślejszego milczenia o wszystkiem, co dotąd zaszło, aż do podpisania aktu ślubnego, co, jeżeli pan za radą moją pójdzie, a mam do tego słuszne powody, nastąpi przed samemi zapowiedziami. Sądzę, że pojutrze akt ten podpiszemy, wszakże to nie jest zbyt prędko. Cóż myślisz, Ernestyno?
— Ah! kochany margrabio, pan odgaduje mą odpowiedź — rzekła dziewica uśmiechając się i rumieniąc zarazem. Poczem dodała skwapliwie — lecz, panie margrabio, wszakże to nie ten jeden tylko akt będzie podpisany. Jeszcze jest i drugi, nieprawdaż, Herminjo?
— Czyliżby to mogło być inaczej? — odpowiedziała księżna. — Pan de Maillefort myśli jak ja, jestem o tem przekonana.
— O! nie inaczej — rzekł garbaty z uśmiechem. — Ale któż się to zajmie tem dosyć trudnem zadaniem? powiedzcie mi teraz moje panie...
— A któżby? także pan — zawołała Ernestyna — Wszakże pan jest tak dobry!
— A potem — dodała Herminja — czyliż to nam pan nie dowiódł, że dla ciebie niema nic trudnego?
— O, co się tyczy pokonanych trudności — odpowiedział margrabia ze wzruszeniem — skoro pomyślę o scenie, jaka się dzisiaj rano u ciebie przytrafiła, wtedy nie powinnaś już o mnie mówić, ale o sobie samej, moje dziecię.
Słysząc taką mowę garbatego, pan de La Rochaigue, wrócił większą, niż dotąd uwagę na obecność Herminji i powiedział:
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/627
Ta strona została skorygowana.