Była godzina dziesiąta wieczorem.
Noc była ciemna i burzliwa, szum wiatru przerywał od czasu do czasu głęboką i ponurą ciszę, panującą w pałacu La Rochaigue, w którym cztery tylko znajdowały się osoby: Helena, jej pokojówka Plasyda, panna de Beaumesnil i Herminja.
Obie dziewice już od dwóch godzin bawiły się rozmową o swojej tak smutnej przeszłości i uśmiechającej się do nich przyszłości, a przecież zdawało im się, że rozmowa ta dopiero co się rozpoczęła.
Nagle Ernestyna przestała mówić i nadstawiła ucha ku stronie, w której znajdował się pokój jej ochmistrzyni.
— Co ci jest, Ernestyno? zapytała Herminja.
— Nic, moja droga — odpowiedziała panna de Beaumesnil nic... musiałam się omylić.
— Ale cóżeś słyszała?
— Zdawało mi się, jakobym słyszała jakiś szelest w pokoju mojej ochmistrzyni.
— Oj! ty tchórzu! — rzekła Herminja z uśmiechem — zapewne to wiatr poruszył którą okiennicę, a ty...
Lecz w tej chwili i Herminja uczyniła gest pewnego zdziwienia, spoglądając ku drzwiom prowadzącym z sypialni Ernestyny do przyległego pokoju, i powiedziała:
— To szczególne, Ernestyno, czyś nie uważała?...
— Że te drzwi zamknięto zewnątrz, nieprawdaż?
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/631
Ta strona została skorygowana.
XXX.