Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/633

Ta strona została skorygowana.

w cieniu przyległego pokoju, powiedział głosem zdziwionym i zagniewanym:
— Do stu piorunów! to ona nie jest sama, wszystko stracone!
Po tych słowach pokazała się druga postać. Był to de Ravil. Ujrzawszy Herminję, zawołał z równem zdziwieniem i gniewem jak jego wspólnik:
— Nauczycielka muzyki tutaj!
Herminja i Ernestyna usunęły się w głąb pokoju, trzymając się silnie za ręce, jakgdyby sobie chciały wzajemnie udzielić pomocy. Drżąc z przerażenia, niezdolne były ani jednego słowa przemówić, ani najmniejszego przedsięwziąść kroku dla swego, ocalenia.
Zdumieni, potem rozgniewani niespodziewaną obecnością Herminji, która zdawała się niweczyć ich plany, Macreuse i de Ravil pozostali przez chwilę jak przykuci na miejscu, nie mówiąc do siebie wcale i pytając się wzajemnie wzrokiem, co w tym nieprzewidzianym wypadku należało czynić.
Pomimo swego przestrachu dosłyszały obie sieroty ów okrzyk zdziwienia i rozpaczliwego gniewu, jaki się wyrwał Macreusowi i jego wspólnikowi, kiedy ujrzeli, że panna de Beaumesnil nie była samą, jak się tego spodziewali.
Potem dostrzegły także przestraszone dziewice to pomieszanie, jakiem ich widok przejął założyciela towarzystwa świętego Polikarpa i jego nowego przyjaciela.
Spostrzeżenia te przywróciły obu siostrom odwagę; a z odzyskaniem przytomności, uznały, że połączenie czyniło je o tyle silnemi, o ile mogły być słabemi, gdyby je ci dwaj nikczemnicy napadli pojedyńczo.
Wtedy to panna de Beaumesnil, zajęta myślą, że obecność ocali ją z wielkiego niebezpieczeństwa, zawołała dźwięcznym i wzruszonym głosem, którego nawet przestrach i obawa nie zdołały stłumić.
— Widzisz, Herminjo, zawsze cię niebo zsyła, ażebyś