gnięcia w nocy, przy pomocy podrobionego klucza do domu zamieszkałego i dopuszczenia się w nim gróźb i gwałtu.
Po powrocie państwa de La Rochaigue postanowiono, że Ernestyna i Herminja pozostaną aż do jutra w mieszkaniu baronowej.
Odchodząc stąd, garbaty z zadowoleniem powiedział sierotom:
— W krótkim czasie zdołałem wielu rzeczy dokonać, sprawa aktów ślubnych już załatwiona i jutro o godzinie siódmej wieczorem zostaną one podpisane w mieszkaniu Herminji.
— U mnie! co za szczęście! — zawołała Herminja.
— Wszakże to jest zwyczajem, że kontrakt spisuje się u narzeczonej — rzekł margrabia, uśmiechając się znowu — a ponieważ miłość, łącząca cię z Ernestyną, czyni was prawie siostrami...
— O! Zupełnie siostrami! — przerwała panna de Beaumesnil.
— Zatem, młodsza siostro — dodał garbaty — względy przyzwoitości przy takich okolicznościach wymagają, ażeby kontrakty spisane były u starszej siostry.
Rzeczywiście, nazajutrz Herminja, promieniejąca radością i szczęściem, czyniła w swoim pięknym pokoiku ważne przygotowania, ponieważ w nim zawarte być miały układy przedślubne, najbogatszej dziedziczki we Francji i przybranej córki margrabiego de Maillefort, księcia de Haut-Martel, o której to adoptacji biedna artystka nic jeszcze nie wiedziała.