Odniósłszy pieczyste prawie nietknięte, pani Barbancon zastawiła na stole swój krem jajeczny, mrucząc sobie pod nosem:
— Już też przynajmniej tego półmiska nie zostawią, wszakże to i bez głodu nawet jeść można, przecież to potrawa dla samych kochanków.
— Do djabła! mamo Barbancon — zawołał komendant uradowany — półmisek ten przypomina mi zaspy śniegowe w Newfundland, jakaż to szkoda, że nam się już jeść nie chce!
— Wielka szkoda — dodał Gerald — pani Barbancon zasłużyła sobie dzisiaj na order.
— Przecież to jest krem jajeczny, krem, któremu nie znajdziemy nigdzie równego — zawołał Oliwier — ale jeżeli już nie inaczej, to przynajmniej oczyma musimy się nim nasycić.
Ponieważ gospodyni nie mogła jeszcze dać wiary swej dotkliwej i upokarzającej jej miłość własną prawdzie, przeto odpowiedziała tylko wymuszonym tonem:
— Panowie żartują.
— Żartować z rzeczą tak ważną, jak pani krem jajeczny, mamo Barbancon, niech mnie djabli wezmą, jeżelibym się odważył — powiedział komendant. — Ale niepodobna, nam skosztować tego arcydzieła pani, ponieważ nie mamy już najmniejszego apetytu.
— Rzeczywiście, niepodobna — powtórzyli obaj młodzieńcy.
Gospodyni nie odpowiedziała ani słowa, ale jej zmienione oblicze wskazywało jawnie silne oburzenie; konwulsyjnie porwała pierwszy lepszy talerz, położyła na nim blisko połowę swej ulubionej potrawy, i, stawiając go przed zdziwionym komendantem, rzekła do niego głosem nieugiętej, obrażonej godności:
— Pan przynajmniej, pan musi jeść.
— Mamo Barbancon, słuchajże pani...
— Tu panie nic nie pomoże i mamo Barbancon. Od dzie-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/655
Ta strona została skorygowana.