rzenny sam otworzył ciężkie podwoje bramy i ledwie miał dosyć czasu przytulić się do ściany, ażeby się nie dostać pod nogi dwóch wielkich i pysznych siwków, które, zaprzężone do wspaniałej błękitnej karety, wpadły gwałtownie do sieni, a za jednem skinieniem stangreta, przybranego w ogromną perukę, i na znak dany przez jednego z lokajów, stanęły jak wryte przed drzwiami Herminji.
Mały garbaty mężczyzna i drugi, otyły, obaj ubrani czarno, wysiedli z tego pięknego pojazdu, i pani Moufflon spiesznie zameldowała pianistce Bouffarda, panów:
— Notarjusza Leroi i księcia de Haut-Martel.
Zaledwie pierwszy pojazd wyruszył z dziedzińca, zajechała druga bardzo piękna kareta, opatrzona herbami; dwie damy i jakiś młody mężczyzna wysiedli z niej, a pani Moufflon, której zdawało się już teraz, że to tylko jakiś sen dziwaczny, oznajmiła pianistce Bouffarda:
Księżnę de Senneterre, pannę Bertę de Senneterre i księcia de Senneterre.
Za pierwszemi karetami nadszedł lekki powóz angielski, zatrzymał się przed drzwiami, znowu wysiadła, z niego jakaś znakomita osoba i pani Moufflon zameldowała:
— Pana barona de la Rochaigue.
Nareszcie w kilka minut potem odźwierna wprowadziła do Herminji mniej znakomitych gości, to jest: pana komendanta Bernarda, pana Oliwiera Rajmond, pannę Ernestynę Vertpuis i panią Lainé.
Dwie ostatnie przybyły bardzo skromnie, zwyczajną dorożką.
Po tem wszystkiem, pani Moufflon wróciła do swego pana, którego czoło pokryte było dużemi kroplami potu, i który doprowadzony do najwyższego stopnia ciekawości, przechadzał się szybkim krokiem pod bramą, mówiąc:
— Mój Boże! mój Boże! co tacy znakomici panowie i panie mogą robić u mojej pianistki? Cóż sądzisz o tem, matko Moufflon?
— Ja, kochany panie, ja tak jestem zmieszana, że mi
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/669
Ta strona została skorygowana.