Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/671

Ta strona została skorygowana.

i z oczyma napełnionemi łzami prawdziwego szczęścia, pojmowała bowiem nadzwyczajną delikatność w tym postępku matki Geralda, która nie mogła już dać jawniejszego zadość uczynienia, za to przykre w dniu poprzednim obejście się z Herminją, jak przywożąc do niej swą córkę. Ah! dobra pani — mówiła młoda artystka — widzieć pannę de Senneterre u mnie, było mojem najgorętszem życzeniem, alem nie śmiała spodziewać się takiego zaszczytu.
— Szczęście Geralda zbyt żywo obchodzi jego siostrę, ażeby nie miała być jedną z najpierwszych do powitania swej ukochanej bratowej — odpowiedziała pani de Senneterre przychylnym tonem. Poczem panna de Senneterre, dziewica bardzo sympatyczna i ujmująca, gdyż nadzwyczajnie podobna była do Geralda, dodała z wyrazem najtkliwszej szczerości:
— Tak jest, pani, pragnęłam być jedną z najpierwszych, ażeby pani złożyć moje życzenia, a mianowicie, ażeby pani podziękować, gdyż brat mój jest bardzo uszczęśliwiony! a wiem teraz... widzę... że ma najsłuszniejsze do tego powody!
— Pragnę z całego cerca, ażebym mogła zapewnić panu de Senneterre to jedyne szczęście familijne, na jakiem mu jeszcze zbywało — odpowiedziała Herminja.
I podczas kiedy obie dziewice rozmawiały w podobny sposób i przedłużały tę scenę, w ciągu której Herminją okazała zachowanie się pełne godności, taktu, skromności i rzadkiego wdzięku, margrabia coraz bardziej zachwycony swą przybraną córką, powiedział do pani de Senneterre wskazując oczyma młodą artystkę:
— Niech mi pani teraz powie otwarcie, czy można żądać więcej wdzięków, więcej przyzwoitości?
— To rzecz niepojęta, jej ułożenie jest prześliczne, jakiż to takt, jaka godność w każdem poruszeniu i słowie; doprawdy, nic więcej powiedzieć nie mogę, kochany margrabio — dodała pani de Senneterre ze szczerością i przekonaniem — ona się urodziła na księżnę...