— A cóż pan sądzi o narzeczonym panny de Beaumesnil, o najlepszym przyjacielu, towarzyszu broni Geralda?
— Wystawia mnie pan na ciężką próbę, margrabio — odpowiedziała pani de Senneterre, tłumiąc mimowolnie wydobywające się westchnienie — zmuszona jestem wyznać, że to mężczyzna bardzo przystojny o ujmującej powierzchowności i rzeczywiście żadnej nie zauważam różnicy pomiędzy nim a młodzieńcem z naszego towarzystwa. Wie pan, że to jest rzeczą trudną do uwierzenia, jak tego rodzaju ludzie przyjmują wychowanie, i jak szybko wznoszą się nad swoje położenie... Ah! margrabio! margrabio! nie wiem na czem się to jeszcze skończy!
— Podpiszemy teraz kontrakty, kochana księżno, ale proszę panią bardzo — dodał garbaty pocichu — nie wspominać ani jednego słowa, któreby w przyjacielu Geralda mogło obudzić podejrzenie, że ta biedna, niepozorna panienka w swojej sukni muślinowej, jest panną de Beaumesnil.
— Nie lękaj się pan, margrabio, nic nie powiem, chociaż tego wszystkiego pojąć jeszcze nie mogę. Czyż nie dochowałam milczenia co do adoptacji Herminji?... Nawet mój syn jeszcze o tem nie wie; lecz te wszystkie tajemnice muszą się już teraz wyjaśnić przy czytaniu kontraktów ślubnych.
— Moją to jest rzeczą, kochana księżno — rzekł garbaty — o to tylko proszę panią, ażebyś nie wydała naszej tajemnicy, dopóki pani do tego nie upoważnię.
— Dobrze, margrabio, dobrze.
Garbaty oddalił się teraz od pani de Senneterre, która ze swą córką usiadła przy Herminji, a udał się do notarjusza, odczytującego jeszcze z największą uwagą przygotowane akta, i powiedział ze znaczącym uśmiechem, poczem znowu margrabia dodał:
— Zdaje mi się, że pan notarjusz mógłby już zacząć czytać?
— Bezwątpienia — odpowiedziała pani de Senneterre.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/672
Ta strona została skorygowana.