— Tak jest, tak... moje dziecię... będzie to największą moją dumą, największą moją chlubą... dlatego też w tym kontrakcie nazwaną już jesteś moją córką.
— Co pan mówi?
— Posłuchaj mnie — dodał margrabia ze łzami w oczach i głosem tkliwego wzruszenia — czy sądzisz, żem sobie jeszcze nie zasłużył na szczęście pochlubienia się przed światem: oto moja córka?... i czy będziesz się jeszcze wzbraniała uczcić swojem przyjęciem to nazwisko, które zawsze i wszędzie było szanowane?
— Ah! panie — zawołała Herminja, nie mogąc już dłużej powściągnąć swoich łez — tyle dobroci...
— Podpisz więc, podpisz, niedobre dziecię — dodał margrabia, uśmiechając się ze łzami w oczach — bo inaczej będziemy myśleli, że taka piękna, jak ty panienka, wstydzi się przyjąć za ojca biednego, małego garbusa.
— Ah! podobna myśl! rzekła Herminja z oburzeniem.
— A więc podpisz już, podpisz, moja córko — wołał margrabia z naleganiem.
I spiesznie uchwycił jej rękę, jakgdyby ją chciał poprowadzić na papierze; przyczem tak blisko stanął Herminji, że nie będąc od nikogo słyszanym, szepnął jej nieznacznie:
— Czyliż ta, której stratę opłakujemy, nie powiedziała do mnie z zaufaniem: bądź ojcem dla mojej córki!
Zadrżawszy na to wspomnienie swej matki, odurzona, ulegając nareszcie pod silnym wpływem wzruszenia, zdziwienia i wdzięczności dla margrabiego, dziewica podpisała drżącą i niepewną ręką: Herminja de Maillefort.
Młoda artystka nie wiedziała, że podpisem tem przyjęła zarazem w całej rozciągłości prawa wspaniałą darowiznę garbatego, darowiznę, której wielkości wcale się nie domyślała.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/685
Ta strona została skorygowana.