ną chętkę zabić pana, i że nic nie było dla mnie łatwiejszem jak zamiar ten wykonać.
— Wypadało tedy panu z mniemanej swojej przewagi zrobić stosowny użytek.
— Tak, ale zastanowiłem się... i...
— Cóż dalej?
— Pozwoli mi pan, że niezupełnie otworzę serce moje przed panem; proszę pana tylko ażebyś raczył uważać to niewinne pchnięcie szpady jako za jeden z tych znaków przypomnienia, któremi to człowiek, w pewnych okolicznościach w pomoc przychodzi swojej pamięci.
— Nie rozumiem pana wcale.
— Wszakże to pan potwierdzisz, że często kładziemy do tabakierki mały kawałek papieru, lub jeżeli kto tabaki nie zażywa, że na chustce od nosa robi sobie węzełek, żeby sobie przypomnieć umówione spotkanie, datę, albo wreszcie jaką obietnicę.
— Rozumiem panie, cóż tedy?
— Otóż ja spodziewam się niewątpliwie, że przy pomocy tego małego pchnięcia, które panu jako znak przypomnienia w ręku zadałem, dzień dzisiejszy nigdy z pamięci pańskiej nie wyjdzie.
— A cóż to pana obchodzi, ażebym dnia dzisiejszego nigdy nie zapomniał?
— O! mój Boże! to rzecz bardzo prosta. Życzyłbym sobie dzisiejszy dzień wyryć w sposób niezatarty w pamięci pana, gdyż być może, później będę musiał przypomnieć to wszystko, coś pan dzisiejszego poranku powiedział.
— Przypomnieć mi to wszystko, co ja dzisiaj powiedziałem?
— Tak panie, wszystko, coś pan powiedział wobec wiarogodnych świadków, którychbym w razie potrzeby musiał wezwać.
— Słowa pana stają się dla mnie coraz ciemniejszemu.
— W obecnej chwili nie widzę żadnej potrzeby, ażebyś
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/70
Ta strona została skorygowana.