Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/74

Ta strona została skorygowana.
VII.

Wieczorem tegoż samego dnia, w którym odbył się pojedynek pana de Maillefort, o wpół do ósmej, właśnie kiedy słońce poczynało zachodzić pośród ciemnych i gęstych chmur, które zapowiadały wieczór dżdżysty, bo już nawet gdzie niegdzie kilka dużych kropli deszczu upadło, przechodziło jakieś młode dziewczę przez plac Zgody ku przedmieściu św. Honorjusza.
Panienka ta miała pod lewą ręką dwa kajety muzyczne, których wypłowiała oprawa wskazywała długie użycie; w prawej ręce trzymała mały parasol, którym zasłaniała się od deszczu; jej nader skromne ubranie składało się z czarnej jedwabnej sukni, mantyli z tejże samej materji i szarego kastorowego kapelusza, który pod brodą utrzymywała szeroka wstążka; kilka lekkich i pięknych pukli jasnych włosów wydobywało się z pod małego kapelusika i, igrając z wiatrem otaczało młodą i świeżą twarzyczkę osiemnastoletniej panienki i w obliczu jej malował się głęboki smutek pełen wdzięku, skromności, powagi i godności; ta, że, tak pawiem, wrodzona godność, objawiła się także w melancholijnym i dumnym wyrazie jej wielkich błękitnych oczu; chód jej był zgrabny, lekki, i, chociaż obszerna mantyla zasłaniała jej kibić, zdawała się przecież ona być równie doskonałą, jak zgrabną i powabną. Lubo ubiór jej pewnem przypłaszczeniem fałdów i nieco matowym połyskiem (jeżeli godzi się tu zamieścić takie przeciwieństwo) zdradzał swoją dawność, był on przecież