z naszej najlepszej przyjaciółki, z mojej i Antoniny przyjaciółki.
— Nie poważę — się już więcej. Z tem wszystkiem, to imię, Święta Magdalena?...
— Jakto! Karolu? czyliż ci już tysiąc razy nie mówiłam o mojej przyjaciółce z pensji, o pannie Magdalenie Silveyra, która, pomimo oddalenia swego, była przez zastępstwo matką chrzestną naszej córeczki? O czemże ty myślisz?
— Przeciwnie, mam bardzo dobrą pamięć, moja droga Zofjo — odpowiedział Dutertre, nie zapomniałem bowiem, że ta młoda Meksykanka była tak piękną, że conajmniej tyle obudzała zdziwienia ile uwielbienia.
— Właśnie o niej to mówimy, mój przyjacielu; po mnie Magdalena matkowała Antoninie, jakeśmy mówiły na pensji, gdzie każdej starszej panience poruczano jaką dziesięcio lub dwunastoletnią dziewczynkę. Dlatego też, opuszczając nasz instytut, przekazałam Antoninę przywiązaniu i troskliwości Świętej Magdaleny.
— Nic też innego, jak tylko to przezwisko spowodowało moją omyłkę — odpowiedział Dutertre — przezwisko, które, przyznaję sam, wydaje mi się albo bardzo zarozumiałem, albo bardzo pokornem dla tak ładnej osoby, bo mniej więcej musi ona być w twoim wieku.
— Magdalenie dano na pensji przezwisko świętej, ponieważ sobie na nie zasłużyła, panie Dutertre — rzekła Antonina z wielką powagą — i przez te dwa lata, w ciągu których ona mi matkowała, ciągle jeszcze nazywano ją Świętą Magdaleną, jak za bytności Zofji.
— Musiała więc być bardzo poważną dewotką, ta Święta Magdalena? — zapytał Dutertre.
— Magdalena, jak wszystkie prawie osoby jej kraju, oddawała się szczególnej pobożności. Chrystus był wyłącznym przedmiotem jej myśli, a jej uwielbienie dla Stwórcy zamieniało się niekiedy w pewien rodzaj zachwycenia — odpowiedziała Zofja. — Zresztą, łączyła ona
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/740
Ta strona została skorygowana.