— Tak jest — dodał pan Dutertre głęboko wzruszony — gdyż nietylko ocalił od upadku mój zakład, ale nadto podał przez to rękę pracy licznych robotników, których używam, zapewnił spokojność starości mego ojca, zapewnił szczęście mojej żony, przyszłość moich dzieci. O! zostań pani, zostań. Widok człowieka szlachetnego, to rzecz tak rzadka, tak słodka. Ale, patrzaj pani, otóż i on — dodał pan Dutertre, widząc Paskala, przechodzącego koło okna.
— Doprawdy, bardzo jestem wzruszona tem wszystkiem, coście mi państwo oboje powiedzieli, żałuję, że nie mogę korzystać z towarzystwa człowieka szlachetnego, któremu tyle jesteście winni, ale śniadanie zatrzymałoby mnie zbyt długo, a ja muszę wcześnie wrócić do domu. Oczekuje mnie mój wuj, który jeszcze dzisiejszej nocy był bardzo cierpiący, i który w chwilach boleśći zawsze pragnie mnie mieć przy sobie, cierpienia zaś jego mogą lada chwila się odnowić. — Poczem wyciągnąwszy rękę do Zofji, dziewica dodała — wszakże cię wkrótce zobaczę?
— Pojutrze, moja droga Antolko, przyjdę do ciebie i zabawię tak długo, jak tylko sama zechcesz.
Wtem drzwi otworzyły się i pan Paskal wszedł do pokoju.
Antonina ucałowała swą przyjaciółkę, która, zwracając się do finansisty, rzekła z serdeczną szczerością:
— Czy mi pan pozwoli odprowadzić moją przyjaciółkę? Zresztą, pan domyśla się zapewne, że powrócę z największym pośpiechem.
— Bez ceremonji, bardzo proszę, kochana pani Dutertre — odpowiedział pan Paskal nieśmiało, pomimo zwykłej pewności siebie; zdumiony był bowiem nadzwyczajnie spotkaniem Antoniny, którą odprowadził żądnym i ponurym wzrokiem do samych drzwi.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/743
Ta strona została skorygowana.