nu, który, powtarzam ci jeszcze, boleśnie zraniłby moją duszę.
— Ależ, panie, wszakże przed chwilą dopiero pan mnie upewniał...
— Tak, nie inaczej, zamiarem moim byłoby zostawić go u pana jak najdłużej, ten nieszczęśliwy kapitał, wszakże mi płacisz procenty i amortyzację z rzadką punktualnością, lokata była zatem doskonała, i skutkiem owej amortyzacji, spłaciłbyś go w ciągu lat dziesięciu, a ja byłbym zrobił doskonały interes, wyświadczając ci zarazem usługę.
— Rzeczywiście, panie — rzekł zcicha Dutertre zmieszany nadzwyczajnie — takie były przyrzeczenia pańskie, jeżeli nie na piśmie, to przynajmniej ustnie, i szlachetność pana ofiary, prawość jego charakteru, wszystko budziło we mnie najzupełniejszą ufność. Daj Boże, ażebym nie był zmuszony powiedzieć: ufność zuchwałą, szaloną, co do przyrzeczeń pańskich.
— Co do tego, kochany panie Dutertre, nie miej sobie nic do wyrzucenia; w owej krytycznej epoce dla handlu, a przynajmniej równie ciężkiej jak dzisiejsza, nie byłbyś nigdzie znalazł kapitału za cenę tak umiarkowaną.
— Wiem o tem, panie!
— Mogłeś więc, musiałeś nawet, będąc zniewolonym gwałtowną potrzebą, przyjąć warunki pod jakiemi tę pożyczkę udzielałem.
— Lecz, panie — zawołał Dutertre przejęty niewypowiedzianą trwogą — odwołuję się do pańskiego honoru! Przyrzekłeś mi pan wyraźnie, że...
— O! mój Boże! tak jest, przyrzekłem panu wszystko, gdyby nie ten nieprzewidziany zbieg nadzwyczajnych okoliczności; a na nieszczęście twoja odmowa tego nędznego bileciku, jest właśnie okolicznością bardzo wielkiej wagi, która mnie stawia w przykrej, w bolesnej konieczności zażądania od pana zwrotu moich pieniędzy.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/752
Ta strona została skorygowana.