mogła przemówić — dodała Zofja z uśmiechem — powiedziałaby panu, ile razy jego imię było wyrzeczone pomiędzy nami, z jakiem przywiązaniem i z jaką wdzięcznością.
— Ah! dziękuję, dziękuję, kochana pani Dutertre — odpowiedział Paskal — nie jestem w stanie wyrazić pani, jak jestem wdzięczny za tę miłą dla mnie pamiątkę; ale, widzi pani, doprawdy, to mnie nieco niepokoi...
— Jakto?
— Pani obdarza mnie, a ja znowu nowe chcę zanieść żądanie.
— Co za szczęście! Żądaj pan, żądaj, kochany panie Paskal.
— To, co mam pani powiedzieć, może ją bardzo zdziwić.
— Tem lepiej, nadzwyczajnie lubię wszelkie niespodzianki.
— Dobrze więc, oto samotność kawalerskiego życia zaczyna mi się przykrzyć... i...
— I?...
— Pragnąłbym ożenić się...
— Doprawdy?
— Dziwi to panią?... Byłem tego pewien.
— Myli się pan zupełnie, gdyż, według mojego przekonania, koniecznie powinno to nastąpić.
— Jakto?
— Mój Boże, często mówiłam sobie: prędzej, czy później, ten dobry pan Paskal, zapragnie także skosztować słodkiego i nieocenionego szczęścia rodzinnego, i jeżeli panu mam wyznać moję dumną zarozumiałość — dodała Zofja z uśmiechem — mówiłam sobie nawet w duchu, że to niepodobna, ażeby widok szczęścia, jakiego Karol i ja używamy, nie natchnął zczasem pana Paskala myślą ożenienia się. Teraz, pomyśl pan jak muszę być szczęśliwą, żem przeczuła zamiar pana!
— Triumfuj pani zatem, gdyż rzeczywiście zbudowa-
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/756
Ta strona została skorygowana.