— Wiesz, Zofjo, pomówmy z sobą szczerze, jesteśmy same, między kobietami, (chociaż jeszcze jestem panną na wydaniu), wszystko można sobie powiedzieć. Wszakże prawda, że znajdujesz miłość moją trochę platoniczną, dziwisz się, że mnie widzisz spokojną i niedoznającą tych upajających wstrząśnień, jakich musiałaś doświadczyć, kiedy po raz pierwszy ręka twego Karola miłośnie uścisnęła twoją dłoń.
— Co znowu, Magdaleno, dziecko jesteś...
— Bądź tylko szczerą, czy nie zgadłam?
— Trochę, ale nie tyle, co ci się zdaje.
Po chwili milczenia, margrabina dodała z uśmiechem:
— Gdybyś ty wiedziała, Zofjo, ile rzeczy dziwnych, nadzwyczajnych, powiedziałabym niemal niepojętych dla mnie samej, znajduje się w pewnych okolicznościach mego życia, ile szczególnych zdarzeń przytrafiło mi się od chwili naszego rozłączenia.
— Wytłumacz się.
— Później... być może.
— Czemuż nie teraz?
— Gdyby szło o wynurzenie ci jakiej zgryzoty, czyliżbym się wahała? lecz, mimo wszystko, uważam się za najszczęśliwszą kobietę w świecie. Poczekaj na mnie przy pierwszem mojem zmartwieniu. Lecz słuchaj, o mój Boże, oto nawet w tej chwili, mam pewną zgryzotę, gdyż jestże bolesnem wiedzieć, że nie mamy serca, że zapominamy o drugich?
— Zapominamy o drugich?
— A Antonina? Czyliżem o niej nie zapomniała od czasu, jak tu jestem, mówiąc ci ciągle tylko o sobie samej? Czyż to dobrze! To niewdzięczność!
— W tym wypadku, moja wina wyrównywa zupełnie twojej; ale nie potrzebujemy sobie czynić żadnych wyrzutów; dzisiaj rano przyniosła mi właśnie twój list z zawiadomieniem o twojem przybyciu. Wyobraź sobie jej
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/783
Ta strona została skorygowana.