ale uczyń je otwarcie, powiedz mi wszystko z zupełną szczerością.
— Mości Książę! — zawołał Franciszek tonem bolesnego zdziwienia.
— Już dobrze, zbłądziłem, mój Franciszku, podejrzewając twoją szczerość, wszakżeś nigdy w życiu swojem prawdy przede mną nie zataił. Mów, słucham cię.
— Wiadomo Waszej Cesarskiej Wysokości, że od czasu przybycia naszego do Paryża wieczorem wychodzę bardzo rzadko z domu.
— Prawda, znam twoje upodobanie do samotności, twoję niechęć do świata, twoją nadzwyczajną nieśmiałość, którą zwiększyć jeszcze musiała obawa wystąpienia w tych niebezpiecznych salonach francuskich, które są dwakroć obcemi dla ciebie; nie chciałem więc nalegać na ciebie w tym względzie, Franciszku, i zostawiałem cię samego w domu, oddając całe wieczory dla twego własnego rozporządzenia.
— Właśnie jednego z tych wieczorów, Mości Książę, będzie temu sześć tygodni, ujrzałem pannę Antoninę pierwszy raz w sąsiednim ogrodzie. Polewała swoje kwiaty. Stałem oparty, tu, na tym murze granicznym. Spostrzegła mnie. Ukłoniłem jej się, z zarumienieniem oddała mi mój ukłon, i znów zaczęła podlewać swoje kwiaty; jeszcze dwa razy następnie spojrzała w mą stronę, i powtórnie ukłoniliśmy się sobie, potem, gdy noc nadeszła panna Antonina oddaliła się z ogrodu.
— Jeszcze jedno pytanie, Franciszku — rzekł książę — czy ta panienka ma matkę?
— Nie, Mości Książę. Panna Antonina utraciła matkę jeszcze w kolebce, a ojciec jej także już dawno umarł.
— Czy jej stryj, prezes Hubert, jest żonaty?
— Nie, Mości Książę...
— W jakimże ona jest wieku?
— Ma lat piętnaście i pół.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/796
Ta strona została skorygowana.