— I... zapewne... jest... ładna?
— Antonina? Mości Książę.
I w tym wykrzykniku Franciszka znajdował się niemal pewien wyrzut, jakgdyby można było nie wiedzieć o piękności Antoniny.
— Pytam się, Franciszku — zapytał arcyksiążę czy ta panienka jest ładna?
— Wasza Cesarska Wysokość przypomina sobie uśpioną Hebę w galerji swego pałacu w Offenbach?
— Jeden z moich najpiękniejszych obrazów Corregia?
— Oto, Mości Książę, panna Antonina podobna jest do tego obrazu Corregia, chociaż jest daleko piękniejsza od niego...
— To trochę trudno.
— Wasza Cesarska Wysokość wie dobrze, że ja zawsze mówię prawdę — odpowiedział Franciszek naiwnie.
— Mów dalej.
— Nie byłbym w stanie opowiedzieć Waszej Cesarskiej Wysokości, co czułem, kiedy wróciwszy do siebie, myślałem o pannie Antoninie, byłem jednocześnie wzruszony, niespokojny i nieszczęśliwy. Nie spałem całą noc, księżyc zeszedł, otworzyłem moje okno, i pozostałem na balkonie do samego ranka, przypatrując się wierzchołkom drzew ogrodu panny Antoniny. O! panie, jakże następny dzień wydawał mi się długim! Jeszcze przed zachodem słońca stałem tutaj, nad murem. Nareszcie panna Antonina przyszła znowu podlewać swoje kwiaty. Co chwila, myśląc, że mnie spostrzeże, zapuszczałem się, żeby jej złożyć ukłon, ale nie wiem, jak się to działo, ona mnie wcale nie widziała. Wreszcie, zwróciwszy przypadkiem oczy w moją stronę, spostrzegła mnie. Jednocześnie oboje ukłoniliśmy się sobie, i śpiesznie wróciła do domu; a ja zostałem na miejscu aż do nocy. Nazajutrz daremnie czekałem na pannę Antoninę, nie przyszła tego wieczoru, ani następnego pielęgnować swoje kwiaty; nie
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/797
Ta strona została skorygowana.