Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/802

Ta strona została skorygowana.

— Dobrze... mów tedy dalej.
— Mości Książę... obawiam się...
— Mów, proszę cię Franciszku, i nic nie pomijaj, pragnę wiedzieć o wszystkiem.
— Stryj panny Antoniny często wychodził wieczorem i wtedy zostawała sama w domu. Pora roku była tak piękna, że panna Antonina spędzała wieczory w ogrodzie. Ośmieliliśmy się już oboje, i kilka razy długo rozmawialiśmy ze sobą: ona na swojej ławeczce, ja oparty o mur; tak opowiedziała mi całe swoje życie; ja opowiedziałem jej swoje, a nadewszystko opowiedziałem jej moje pełne uwielbienia przywiązanie do Waszej Cesarskiej Wysokości, któremu wszystko jestem winien. Dlatego też teraz panna Antonina podziela zupełnie moją głęboką wdzięczność dla mego dostojnego dobroczyńcy.
W tej chwili odgłos jakichś kroków zbliżających się coraz więcej, zwrócił na siebie uwagę księcia; obejrzał się więc i ujrzał jednego ze swoich adjutantów, który z uszanowaniem zatrzymał się w pewnem oddaleniu; lecz na znak arcyksięcia oficer zbliżył się do niego.
— Co mi powiesz? — zapytał arcyksiążę.
— Minister wojny przybył w tej chwili i oczekuje rozkazów Waszej Cesarskiej Wysokości, co do zwiedzenia Domu Inwalidów.
— Powiedz mu pan, że natychmiast przybędę do niego.
Kiedy adjutant oddalał się, książę, zwróciwszy się do Franciszka, rzekł do niego lodowatym głosem:
— Powrócisz pan do swego mieszkania i pozostaniesz w areszcie, aż do chwili twego odjazdu.
— Do chwili mego odjazdu, Mości Książę?
— Tak...
— Mego odjazdu — powtórzył Franciszek przerażony — o mój Boże! I gdzież mnie Wasza Cesarska Mość wysyła?
— Zobaczysz; powierzę cię majorowi Butler, będzie