Młodzieniec, przejęty bólem, zakrywszy twarz rękami, upadł na stojącą obok niego ławeczkę. W kilka minut potem usłyszał w alei, którą przyszedł do ogrodu, głos wołający go po imieniu:
— Franciszku! Zadrżał, ponieważ zdawało mu się, że był to głos księcia; nie omylił się, i po raz drugi wymówiono jego imię.
Obawa, przyzwyczajenie do nieograniczonego posłuszeństwa, szacunek i wdzięczność jego dla arcyksięcia, który mu dotąd zastępował rodzinę, przywiodły Franciszka do muru, oddzielającego oba ogrody; za tym murem ujrzał swego opiekuna przy świetle księżyca; książę w milczeniu podał mu rękę, ażeby mu dopomóc w przebyciu muru.
— Zaraz po moim powrocie poszedłem do ciebie — rzekł surowo — nie zastałem cię jednak w pokoju; otwarte okno wytłumaczyło mi wszystko, teraz pójdź za mną.
— Panie — zawołał Franciszek, rzucając się do stóp księcia — racz mnie tylko Wasza Cesarska Wysokość wysłuchać.
— Majorze Butler — rzekł książę głośno, zwracając się do wojskowego, ukrytego dotąd w cieniu, — udasz się z hrabią Franciszkiem do jego mieszkania i nie odstąpisz go ani na chwilę.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/805
Ta strona została skorygowana.