sobie toż samo pytanie, które ja nieraz czyniłam już sobie samej.
— Jakie...
— Pyta się Wasza Cesarska Wysokość, (mówiąc słowy starodawnego romansu) kto obudzi we mnie płomień wzajemnej miłości?... Ja również byłabym bardzo ciekawa przeniknąć przyszłość w tym względzie...
— A jednak przyszłość ta... od pani zależy.
— O nie, Mości Książę; ażeby harfa dźwięk jaki wydała, trzeba ją pierwej poruszyć.
— A któż będzie tą siłą poruszającą?
— Nie wiem... Może Wasza Książęca Mość.
— Ja!... — zawołał arcyksiążę, oczarowany, uniesiony... najwyższą radością — ja!
— Powiedziałam: może...
— O! cóż tedy należy uczynić?
— Poddać mi się...
— Ażeby zaś tego dopiąć?
— Oto... Mości Książę...
— Nie nazywaj mnie pani tytułem książęcym, to zbyt ceremonjalnie
— O! o! to wielka łaska dla księcia, kiedy się z nim poufale obchodzą; a na taką łaskę trzeba pierwej zasłużyć. Pyta mnie Wasza Cesarska Wysokość, jak mi się można podobać. Przytoczę Waszej Książęcej Mości nie przykład, ale fakt pewien: Moser-Hartman, którego odszczepieństwa, jak Wasza Książęca Mość mówi, miałam być powodem, złożył mi najdziwniejsze w świecie wyznanie: spotyka on mnie u wspólnej naszej przyjaciółki, wpatruje się długo we mnie i przychodzi mi powiedzieć głosem strwożonym i zagniewanym: Pani, dla spokoju spirytyzmu, należałoby panią żywcem pogrzebać, i wyszedł; lecz nazajutrz przychodzi do mnie rozkochany szalenie i pałający jak mówił najgwałtowniejszą dla mnie namiętnością. Pal się, odpowiadam mu, lecz posłuchaj przyjacielskiej rady; ciebie pożera zbytek życia; niechaj ono
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/819
Ta strona została skorygowana.