Kiedy Magdalena tak zniewoliła prawie arcyksięcia ażeby usiadł przy niej, odezwała się do niego:
— Posłuchaj mnie, Wasza Książęca Mość, będę otwartą, tak otwartą, że niepodobieństwem będzie nie uwierzyć moim słowom. Przybyłam tutaj w nadziei zawrócenia głowy Waszej Cesarskiej Wysokości...
— Tym sposobem — zawołał książę zdumiony — tym sposobem, pani sama przyznaje!
— Przyznaję najszczerzej, dopiąwszy mego celu, zamierzam użyć całego mojego wpływu, ażeby, jakem to już oświadczyła na początku uzyskać dwie rzeczy... jednę prawie niemożliwą...
— Miała pani słuszność, wmawiając we mnie, że niepodobieństwem byłoby nie uwierzyć pani — odpowiedział książę z wymuszonym uśmiechem — jakoż, ja wierzę pani.
— Dwa czyny, które chciałam uzyskać od Waszej Cesarskiej Wysokości, są to czyny wielkie, szlachetne, wspaniałomyślne; byłyby one zjednały Waszej Książęcej Mości miłość i szacunek, zatem ile mi się zdaje, daleką byłam od myśli użycia na złe mego wpływu.
— Koniec końcem, powiedz pani o co idzie?
— Pierwszy, jest to czyn litości albo raczej sprawiedliwości, któryby Waszej Cesarskiej Wysokości zjednał wiele serc w Lombardji. Zupełne i bezwarunkowe ułaskawienie pułkownika Pernetti.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/822
Ta strona została skorygowana.
XX.