Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/84

Ta strona została skorygowana.

ności. Ah! gdybym nie musiała myśleć o dzieciach swoich, umierałabym przynajmniej spokojnie.
— Rozumiem cię, moja siostro, przyszłość twojej prawej córki (mogę, powinienem tylko o tej mówić) przyszłość jej, powtarzam, niepokoi cię, i masz słuszność. Sierota i tak młoda... biedne dziecię!
— Ah! tak, matki nikt nie zastąpi.
— Dlaczegóż tedy, moja siostro — odpowiedział zwolna ksiądz Ledoux, spoglądając bystrym wzrokiem na chorą — dlaczegóż wahasz się ciągle zapewnić przyszłość tej drogiej córki? otyle przynajmniej, o ile to jest w twej mocy, czemuż nie dozwoliłaś mi, pomimo, że cię już od tak dawna o tę łaskę proszę, przedstawić tego pobożnego, tego dobrego młodzieńca, tego wzoru mądrości i cnoty, o którym ci już tak często mówiłem... Twoje macierzyńskie serce byłoby już oddawna ten skarb cnót chrześcijańskich według jego prawdziwej wartości oceniło i, będąc naprzód pewną, że córka twoja spełni twą ostatnią wolę, byłabyś jej w kilku wierszach własną napisanych ręką, a którebym ja doręczył temu kochanemu dziecięciu, byłabyś jej, mówię, poleciła na męża pana Celestyna de Macreuse, i córki twoja miałaby małżonka według woli i serca bożego, gdyż...
— Mój ojcze — rzekła pani de Beaumesnid, przerywając księdzu Ledoux, nie mogąc ukryć przykrego wrażenia, jakie czyniła na niej podobna rozmowa — powiedziałam ci już, że nie wątpię o przymiotach osoby, o której dopiero co mi wspomniałeś, ale córka moja, Ernestyna, nie ma jeszcze lat szesnastu; nie chcę wiązać jej przyszłości, wskazując jej na męża zupełnie nieznaną osobę. To kochane dziecię okazuje mi tyle miłości, tyle szacunku, że zdolnemby nawet było poświęcić się tym sposobem mej woli.
— Nie mówmy już o tem więcej, pani hrabino — rzekł ksiądz Ledoux śpiesznie i z postawą skruszoną. — Kiedym mówił o Celestynie de Macreuse, miałem tylko jednę myśl, to jest, uwolnić panią od wszelkiego niepokoju o los