Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/846

Ta strona została skorygowana.

sza, z rękoma zanurzonemi w kieszeniach swoich spodni — nie dodał pochyliwszy głowę i wpatrując się machinalnie w kamienie bruku — nie... nie powinienem tego mówić... z obawy żeby nie uczynić mniej okrutną, I mniej gorączkową tej zazdrości, której my... miljonerzy, jesteśmy zawsze przedmiotem... gdyż zazdrośnicy nasi jak potępieńcy cierpią, nad każdą radością, której się w nas domyślają... Ale co robić... stało się: teraz... ja... ja... I mam w szkatule mojej tysiące środków użycia wszystkiego, co tylko jest zakazane lub dozwolone człowiekowi... wszystkiego, o czem tylko pomyśleć może... Jestem jeszcze młody i nie jestem głupi... pełen siły i zdrowia, wolny jak ptaszek... cały świat jest dla mnie otwarty... mogę używać wszystkiego, co jest najpiękniejsze we wszystkich krajach, mogę prowadzić życie sybaryty, w Paryżu, w Londynie, w Wiedniu, w Neapolu lub w Stambule; mogłem być księciem lub margrabią obsypanym orderami; dzisiaj wieczorem mogę mieć na moje rozkazy najpiękniejsze i najpożądańsze aktorki Paryża, ucztę Lukullusa... najdzielniejsze konie w stolicy; w przeciągu jednego miesiąca, otworzywszy moje salony, jak tylu oszustów lub głupców, mogę zebrać wkoło siebie sam kwiat Paryża, Europy... ten książę, którego mogłem za pomocą biletów Banku Francuzkiego posadzić na wyższym jeszcze stopniu, łasił się przede mną... Otóż daję słowo honoru, — dodał w duchu Paskal, zgrzytając zębami — przysięgam, że w tej chwili niema człowieka, któryby więcej cierpiał ode mnie. W raju byłem, kiedym, jak najlichszy robotnik, ocierał z błota trzewiki mego starego lichwiarza. Szczęście dla mnie... że mam przynajmniej na kogo mój gniew wywrzeć... że mogę, czekając na lepsze kąski przyczepić się do tego głupca Dutertre... pójdźmy tymczasem do mego komornika.
Wspomnieliśmy już, że po odejściu finansisty, książę poszedł za margrabiną de Miranda, lecz jakież było jego