czątki i napisawszy na zewnętrznej stronie: Do Jego Cesarskiej Wysokości, położyła ją na widoku, na marmurowym stoliku, stojącym na środku salonu; potem wzięła kapelusz, i wyszła, jakieśmy już powiedzieli, na krótko przed oddaleniem się Paskala.
Podczas, kiedy arcyksiążę zdumiony i zasmucony zniknieniem Magdaleny, z niewypowiedzianą trwogą otwierał bilet zostawiony przez nią, margrabina udała się do Antoniny, gdzie miała zastać i Zofję Dutertre.
Przybywszy do domu prezesa Hubert, margrabina wprowadzona została do skromnego salonu, gdzie ją przyjęła Zofja Dutertre, która, wybiegłszy na jej spotkanie, rzekła do niej z obawą:
— I cóż! Magdaleno, widziałaś księcia?
— Widziałam, i mam niejaką nadzieję.
— Czyż to być może...
— Może być, droga Zofjo, ale to jeszcze nie dosyć. Nie chciałabym budzić przedwcześnie nadziei w naszej biednej Antoninie. Gdzież ona jest?
— U swego stryja. Na szczęście, dzisiejsze ranne przesilenie jego choroby zdaje się nam sprowadzać coraz lepsze skutki. Właśnie doktór powiedział, że jeżeli to polepszenie dłużej potrwa, w takim razie pan Hubert jeszcze dzisiaj wieczorem wyjdzie z wszelkiego niebezpieczeństwa.
— Powiedz mi, Zofjo, czy pan Hubert byłby w stanie przyjąć wizytę?
— Czyją wizytę?
— Pewnej osoby. W tej chwili nie mogę ci nic więcej powiedzieć.
— Zdaje mi się, że może; gdyż dopiero co wyszedł stąd jeden z jego przyjaciół. Tylko doktór zalecał mu nie bawić długo, ażeby nie zmęczyć chorego.
— To doskonale. A Antonina, to biedne dziecię, musi być bardzo niespokojną?
— Biedne, biedne dziecię, aż litość bierze patrzeć, na
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/850
Ta strona została skorygowana.