maczyłem temu oficerowi, że pan jest bardzo chory, upewniał mnie ciągle, że idzie o rzecz nader ważną i pilną, i że przybywa od księcia mieszkającego w pałacu Elysée; przychodzę więc zapytać, co mam uczynić?
Pani Dutertre, zapominając o własnych kłopotach, zwróciła się do Magdaleny i rzekła do niej z radością:
— Nie zawiodła cię twoja nadzieja. Ten list księcia jest jego przyzwoleniem na małżeństwo, biedna Antonina, jakże ona będzie szczęśliwa!
— Nie cieszmy się jeszcze przedwcześnie, droga Zofjo. Poczekajmy trochę, ale wierzaj mi, wyjdź do tego oficera, zapewne to jest jeden z adjutantów księcia. Powiedz mu, że pan Hubert, jakkolwiek ma się nieco lepiej, nie może go jednak przyjąć; poproś go, ażeby ci ten list powierzył, i uprzedź go, że go doręczysz panu Hubertowi, który nie omieszka udzielić stosownej odpowiedzi.
— Masz słuszność, Magdaleno, pójdź Piotrze — rzekła Zofja, wychodząc ze starym służącym.
— Nie omyliłam się — rzekła margrabina pozostawszy sama. — Te spojrzenie pana Dutertre... prawdziwie, jakie to szczęście... Ale, spodziewam się — dodała Magdalena z lekkim uśmiechem — spodziewam się wyciągnąć znakomitą korzyść z tego małego przeniewierzenia tak dla Zofji, jako i dla męża... Następnie, po chwili zastanowienia, dodała: Książę jest nadzwyczajnie punktualny. Oby tylko mógł wypełnić i drugie moje zlecenie, zawarte w moim bileciku.
Wtem Antonina wyszła z pokoju swego stryja. Na widok margrabiny, biedna dziewczyna nie śmiała ani kroku dalej postąpić. Stanęła jak osłupiała, niema, drżąca, oczekując losu swojego w śmiertelnej niemal trwodze, gdyż Magdalena przyrzekła jej zrana wstawić się za nią do księcia.
Jednocześnie także weszła Zofja, trzymając w ręku
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/854
Ta strona została skorygowana.