Ta strona została skorygowana.
gle, tak, że przyjaciółki jej musiały ją przytrzymać, bo inaczej byłaby upadła.
— Dzięki Bogu! — zawołała Zofja — mimo twego pomieszania, mimo twojej bladości, biedna Antonino, jestem pewna, że nam niesiesz jakąś dobrą nowinę.
— Nie drżyjże tak, moje dziecię — rzekła także Magdalena. — Uspokój się, przyjdź do siebie...
— O! gdybyście wiedziały — odezwała się zcicha dziewica. — Nie, nie... nie mogę temu jeszcze wierzyć.