I znikł udając się spiesznie w dalszą drogę.
— Tak myślałem — rzekł notarjusz, zwracając się do Magdaleny — ten poczciwy człowiek nie zdawał się być w swoim naturalnym stanie; czy pani nie zauważyła tego, pani margrabino?
— Przeciwnie, i ja zauważyłam coś szczególnego w twarzy pana Paskala.
— Daj Boże, ażeby to tylko nie było coś niebezpiecznego, pani margrabino, człowiek tak bogaty... umrzeć w samej sile wieku, prawdziwie... byłaby to wielka szkoda.
— Wielka szkoda, rzeczywiście, ale, jeżeli pan sobie życzy, odwiozę pana do domu, gdzie odda mi pan akt, dotyczący pana Dutertre, gdyż ja go zaraz potrzebuję.
— Oto jest, pani margrabino, ale nigdy na to nie pozwolę, ażeby pani miała dla mnie zbaczać z drogi. Wstąpię tu o parę kroków. Mam nawet tu interes.
— Niechaj i tak będzie. Ale bądź pan łaskaw zabrać ze sobą te czterdzieści tysięcy franków. Chciałabym mieć na podróż dziesięć tysięcy franków złotem, i weksel na Londyn.
— Zajmę się tem natychmiast, pani margrabino. Kiedyż mi pani każe przynieść do siebie pieniądze?
— Dzisiaj wieczorem, przed szóstą; pragnę bowiem wyjechać jutro rano, i to bardzo wcześnie.
— Przybędę niezawodnie, pani margrabino.
Notarjusz ukłonił się z uszanowaniem, a Magdalena kazała się zawieść do zakładów Karola Dutertre.
. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
Magdalena chciała uzyskać i uzyskała trzy rzeczy, uznane naprzód za niepodobne: Ułaskawienie wygnańca. Małżeństwo Franciszka z Antoniną. Oswobodzenie Karola Dutertre.