środkami jakiemi nam zagroził Paskal; mimo ciężkich zgryzot swoich... znowu długo mówił tylko o tobie; wtedy wyznaję ci szczerze, obudziło się pierwsze moje podejrzenie, widząc do jakiego stopnia twoje wspomnienie opanowało jego umysł. Karol położył się na łóżku, ja zamyślona, siedziałam jeszcze w jego głowach, wkrótce potem zasnął, znużony gwałtownemi wzruszeniami całego dnia; po jakimś czasie sen jego, naprzód spokojny, stawał się coraz niespokojniejszym, dwa czy trzy razy twoje imie wyszło z ust jego... potem rysy jego przybrały wyraz bolesny, i jak gdyby wyrzutem sumienia obarczony, wyjąkał: przebacz, Zofjo, przebacz... i wy moje dzieci, o! Zofjo... poczem wymówił jeszcze kilka niezrozumiałych słów, i sen jego nie był już niczem przerwany. Oto wszystko co zaszło, Magdaleno, mój mąż wymówił twe imię tylko przez sen, a jednak... nie jestem w stanie wypowiedzieć ci... jaką mnie to przejęło boleścią; daremnie szukałam przyczyny tego wrażenia tak silnego, tak nagłego, gdyż Karol widział cię tylko raz jeden i to zaledwie przez kwadrans; wprawdzie jesteś piękną... o! bardzo piękną... i ja nie mogę równać się z tobą, wiem o tem; jednak Karol aż dotąd bardzo mnie kochał...
Tu młoda kobieta zalała się rzewnemi łzami.
— Biedna i dobra Zofjo — odpowiedziała margrabibna z rozrzewnieniem — uspokój się... on ciebie kocha... on zawsze cię kochać będzie... i przy tobie zapomni o mnie wkrótce.
Pani Dutertre westchnęła smutnie, kiwnąwszy głową. Magdalena mówiła dalej:
— Wierzaj mi, Zofjo, od ciebie zależeć będzie, ażeby o mnie zapomniał; równie jak od ciebie zależało, ażeby twój mąż nigdy ani na chwilę o mnie nie pomyślał.
— Cóż to ma znaczyć?
— Przed chwilą dopiero wywołałam twoje poufne zwierzenie, zapewniając cię, że pewnie sprowadzi ono
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/891
Ta strona została skorygowana.