cię z domu, ciebie i matkę twoją, która jest w mojej łasce“.
— Ah! jaka zniewaga, co za okrucieństwo.
— Przyszło mi wtedy dobre i uczciwe natchnienie, poszłam do matki z zamiarem rozłączenia się na zawsze z moim mężem, i niepowrócenia już nigdy do mego „A ja? cóż ja pocznę, rzekła matka, ja cierpiąca i kaleka? dla mnie nędza to śmierć, a potem, moje biedne dziecię, rozłączenie jest niemożliwe; twój mąż ma prawo za sobą, dopóki nie utrzymuje swojej kochanki tam, gdzie ty mieszkasz; i ponieważ potrzebuje ciebie, ponieważ przyzwyczaił się do twego pielęgnowania, nie będzie więc chciał słuchać o rozłączeniu, i zmusi cię do pozostania; ta kochanka nie utrzyma się długo przy nim; bądź cierpliwą, prędzej lub później twój mąż powróci do ciebie; twoja uległość wzruszy go; a zresztą, on jest tak słabego zdrowia, że zapewne to już ostatnia jego miłostka; wtedy wszystko powróci do dawnego stanu; wierzaj mi, moje dziecię, w podobnym przypadku kobieta uczciwa cierpi, czeka i karmi się nadzieją“.
— Jakto! twoja matka śmiała...
— Nie obwiniaj jej, Florencjo, ona się tak obawiała nędzy, dla mnie, powtarzam ci, więcej jeszcze, niż dla siebie samej, a potem, zważywszy wszystko, mowa jej jest głosem rozsądku, prawa, doświadczenia, zgodnym we wszystkiem z opinją świata.
— Niestety! to prawda.
— Niech więc tak będzie, powiedziałam sobie z goryczą, nie wolno mi być dumną, nie wolno mi okazać słusznego oburzenia, zatem małżeństwo odtąd będzie dla mnie poniżającem służalstwem. Od tej chwili zamknęłam oczy na wszystko, i zamiast walczyć z prądem, który mnie ciągnął do zguby, poddałam mu się zupełnie.
— Co mówisz!
— Teraz to, Florencjo, potrzebuję całego pobłażania
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/921
Ta strona została skorygowana.