kroć nie potrzeba nam więcej, ażeby osądzić czyjś charakter.
— Dlatego też od tej chwili uważałam naszego sąsiada za człowieka dobrego i szlachetnego. Zanim jeszcze go poznałam, dowiedziałam się, że się nazywa Michał Renaud...
— Ah!... mój Boże!... — zawołała pani de Luceval. — Michał Renaud!
— Tak... ale cóż ci jest, Florencjo?
— To rzecz szczególna.
— Czy to syn jenerała Renaud, poległego w ostatnich wojnach Cesarstwa?
— Tak jest... więc go znasz?
— To kuzyn pana de Luceval.
— Michał!
— I niema prawie jednego dnia, ażeby mój mąż nie wspominał mi o nim.
— O Michale?
— Nie inaczej.... Lecz nigdy go nie widziałam, bo, chociaż był uwiadomiony o ślubie pana de Luceval ze mną, jak wszyscy członkowie jego rodziny, nie był jeszcze u nas z odwiedzinami; zresztą, nie dziwi mnie to bynajmniej, gdyż mój mąż nie utrzymywał z nim stosunków.
— Doprawdy, niepokoi mnie to, co mi powiadasz. Michał jest kuzynem twego męża. I jakże to, z jakiego to powodu twój mąż wspomina tak często o Michale?
— Niestety, biedna moja Walentyno, z powodu wady, która jak się zdaje, jest mi wspólną z panem Michałem Renaud, wady, która powinna być rękojmią dla mego męża, a która właśnie do rozpaczy go doprowadza, ale mężczyźni są tak dziwni!
— Zlituj się, mów jaśniej.
— Wiadomo ci, że w klasztorze uchodziłam powszechnie za nieuleczalną próżniaczkę. Ileż to napomnień, ile kar zniosłam za tę ulubioną moją wadę!
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/933
Ta strona została skorygowana.