Poczem westchnęła głęboko i dodała głosem wzruszonym — o czem myśli? on się zabije.
— Wielki Boże! czy ci to wyznał?
— O! nie — odpowiedziała Walentyna ze smutkiem i większą jeszcze goryczą — nie, nie śmiał uczynić mi takiego wyznania, ponieważ odkrycie to sprowadziłoby, jak to powszechnie mówią, gwałtowną scenę z mojej strony, sprowadziłoby łzy, żale, wyrzuty bez końca. Nie, on mi nie wyznał, że się zabije przez lenistwo, jak dotąd żył przez lenistwo; lecz pewnego razu wymknęło mu się śród śmiechu, jakgdyby z rzeczy najprostszej w święcie to dziwne zdanie: Szczęśliwi umarli... wieczni próżniacy.
— Ah! Walentyno... co za okropna myśl!
— A jednak, widzisz, ja żyję z tą myślą — rzekła nieszczęśliwa kobieta zalewając się łzami. — I tę trwogę, która panuje nad mojemi wszystkiemi myślami, nad każdym moim krokiem, ja muszę ukrywać ją przed nim, bo gdyby mnie widział smutną, roztargnioną, wiesz ty, coby on mi powiedział ze swoim tkliwym i ujmującym uśmiechem?
„Moja biedna Walentyno, poco ten smutek? Nie jesteśmy młodzi, szczęśliwi i kochający się wzajemnie? Myślmy tylko o szczęściu. Kocham cię; przyjmij mnie więc takim, jakim jestem, jeżeli zaś nie, jeżelim cię mimowolnie zasmucił, jeżeli ci się już więcej nie podobam, porzuć mnie, poszukaj sobie lepszego, i zostańmy przyjaciółmi. W mojem rozumieniu miłość powinna być tylko radością, szczęściem, czułością i wypoczynkiem! kto w swojem życiu przeżył dziesięć dni zupełnego szczęścia, ten może umrzeć mówiąc: dzięki Ci Boże! My przeżyliśmy sto i może więcej takich dni! i żyć jeszcze możemy tysiące, jeżeli tylko zechcesz, gdyż ja ciebie uwielbiam, moja Walentyno; zresztą, czyż jestem zbyt leniwy, aby być niestałym? Nie mógłbym bez trwogi, pomyśleć o szukaniu nowej miłości“.
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/942
Ta strona została skorygowana.