Pani de Luceval słuchała rzeczywiście swej przyjaciółki z podwójnem zajęciem i ciekawością; a nie mogąc się oprzeć swemu wzruszeniu, rzuciła się w objęcia Walentyny z tym wykrzyknikiem:
— Dziękuję ci, dziękuję, droga przyjaciółko.
Pani d’Infreville spojrzała z największym zdziwieniem na młodą kobietę, mówiąc do niej:
— Mój Boże Florencjo, wytłumacz się, za cóż mi tak dziękujesz?
— To prawda — odpowiedziała pani de Luceval uśmiechając się — mogłabyś mnie uważać za szaloną, ale gdybyś ty wiedziała, jaką mi wyświadczasz usługę...
— Ja?
— O nie inaczej, wielką, niezmierną usługę — dodała Florencja z wyrazem wzruszenia, pewnej złośliwości, i naiwności zarazem trudnej do opisania — wyobraź sobie, że ja tobie z początku zazdrościłam, jakem ci zazdrościła w klasztorze, kiedym była małą panienką a tyś wychodziła za mąż, a potem, dlaczegóż to mam ukrywać? znalazłam w charakterze naszego kuzyna Michała tyle podobieństwa z mojemi upodobaniami i z mojem życiem, że myślałam sobie: Jakżeby mnie zachwycało, cieszyło to wszystko, co tę biednę Walentynę do rozpaczy doprowadza! ja, com nigdy nie kochała, ja, właśnie pojmowałabym miłość: w lenistwie we dwoje, i zdaje mi
Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/945
Ta strona została skorygowana.
VI.