Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/971

Ta strona została skorygowana.

— Tak jest, pan ma słuszność — odpowiedziała smutnie młoda kobieta — w tem życiu czynnem, znajduje się przynajmniej zapomnienie; gdy tymczasem w spoczynku, jeśli się ma przykre wspomnienia, oblegają nas wtedy ze wszystkich stron i z większą jeszcze siłą panują nad nami; dlatego też ja nienawidzę spoczynku.
— Co pani mówi? Miałażbyś pani, jak ja nienawidzieć bytu spokojnego, ponurego, odrętwiałego, który podobny jest do pobytu ostrygi na ławie piasku, lub do bytu ślimaka w jego skorupie?
— Ah! nieprawdaż, panie, że działalność, ruch, to tak jak zawrót, który nas porywa i unosi zdala od smutnej rzeczywistości.
— A odrętwiałość, gnuśność — to śmierć prawdziwa.
— O! gorzej niż śmierć, gdyż razem z niemi dręczy człowieka i letarg albo raczej odrętwiałość duszy.
— A jednak — zawołał towarzysz młodej kobiety, ulegając pod tajemnym wpływem, który z trudnością tylko zdołał powściągnąć — nie mamyź ludzi... lecz co mówię, to nie są ludzie, to nie są istoty żyjące, które po całych miesiącach, po latach całych pozostają na jednem miejscu, w pewnym rodzaju zachwytu kontemplacyjnego, unosząc się z rozkoszą nad wdziękiem ulubionego far niente.
— Czy są tacy ludzie — odpowiedziała kobieta w żałobie, z jakimś smutnym zapałem — ludzie, których nieuleczalna gnuśność przykuwa na całe życie do jednego miejsca, a którzy jeszcze mają odwagę wysławiać przed nami szczęśliwość swej ociężałości, nieszczęsną ociężałość, która paraliżuje wszelką energję, wszelkie wspaniałomyślne postanowienie, nieszczęsną gnuśność ciała i duszy, która jednoczy się z okrutnym egoizmem, z egoizmem najobojętniejszym! Tak, tak, panie, są tacy ludzie, wiem o tem aż nadto dobrze!
— I pani także?...
— Jakto?
— Miałażbyś i pani mieć sposobność poznania jak da-