Strona:PL Sue - Siedem grzechów głównych.djvu/974

Ta strona została skorygowana.

rozmowy pogrążył jej towarzysza w widocznem roztargnieniu.
W tej chwili dorożka zatrzymała się przed ostatnią arkadą ulicy Rivoli, a gdy stangret przyszedł otworzyć drzwiczki:
— Jakto? — zawołał nieznajomy, ocknąwszy się ze swego marzenia i ze zdziwieniem spoglądając na swą towarzyszkę — już? Poczem skinąwszy na dorożkarza, ażeby zamknął drzwiczki napowrót, powiedział — przebacz mi, pani, nie umiałem korzystać z ostatnich chwil rozmowy, którą mnie pani raczyła zaszczycić; lecz mimowolnie uległem pod wpływem niektórych wspomnień. Mam nadzieję, że mi pani nie odmówi stosownego wynagrodzenia, pozwalając mi złożyć sobie moje uszanowanie w jej domu...
— Dla wielu powodów... jest to... panie... zupełnem niepodobieństwem.
— Błagam panią, nie odmawiaj mi pani tej łaski; zdaje mi się, że położenie nasze jest tak do siebie podobnem zresztą, ja pani tyle jeszcze mam powiedzieć o powodach tej podróży do Brazylji, o których pani chciała wiedzieć; nakoniec spotkanie nasze jest tak dziwne, że to wszystko skłoni panią, nie wątpię o tem bynajmniej, do wyświadczenia mi żądanej łaski. Nie śmiałbym nalegać o nią z tytułu tej małej usługi, którą miałem szczęście oddać pani kiedyś, a o której pani raczyłaś sobie przypomnieć.
— Nie jestem wcale niewdzięczna, wierzaj mi pan. Nie taję nawet, że miałabym wielką przyjemność widzieć pana jeszcze, a jednak, powinnam wyrzec się tej nadziei.
— Ah! co pani mówi!
— Lecz mogę panu uczynić jednę propozycję... dziś jest poniedziałek.
— Cóż tedy...
— Bądź pan we czwartek w południe... tutaj... pod temi arkadami.